*Wywiad z - PIOTREM WYSOCKIM

W dniu 18.05.2019 mieliśmy przyjemność gościć w sklepie AMIGO w Krakowie pana Piotra Wysockiego właściciela i założyciela firmy DAW-MAG. najlepszej polskiej firmy produkującej siodła  oraz sprzęt do jazdy konnej  wraz z jego najlepszymi siodlarzami.


  Rozmowę z Piotrem Wysockim przeprowadziła Danuta Żuchowicz - właścicielka Firmy AMIGO

                 Danuta Żuchowicz - Chciałam państwu przedstawić Piotra Wysockiego właściciela Firmy Daw-Mag.
Witam Cię Piotrze. Bardzo nam miło gościć Cię w naszym nowym sklepie AMIGO w Krakowie na ul. Łowińskiego.
Mam nadzieje, że nie mieliście problemu z trafieniem do nas?

Piotr Wysocki - Dojechaliśmy szybko i bez problemów. Świetna lokalizacja - dużo lepsza niż w centrum. Sklep robi wielkie wrażenie. Wygodny duży parking z wolnymi miejscami, a o to dziś trudno. Jak się wchodzi do sklepu wszystko fajnie rozmieszczone, widać poziom produktów. Kiedyś ludzie ciągnęli do ruchu, gwaru, do miasta, dziś wolą spokój, ciszę i łatwy dojazd, a przede wszystkim miejsce do zaparkowania. Uważam, że miejsce trafione.
I atmosfera w sklepie bardzo sympatyczna.

DŻ - Cieszę się bardzo, miło usłyszeć słowa uznania.
Współpracujemy już od ponad 30 lat, nasze Firmy są w podobnym wieku, ale Ty kontynuujesz tradycje rodzinne po swoim Tacie?

PW - Tak, to Tata zaraził mnie pasją siodlarską.

- Możesz nam o nim opowiedzieć?

PW - Tata, Zygmunt Wysocki zaczynał jako szewc. Potem utworzono Spółdzielnię Szewców i Rymarzy w której został kierownikiem. Zaczęło się od naprawiania starych siodeł dla klubów studenckich przy uniwersytetach, klubów jeździeckich przy dużych zakładach państwowych np, przy Elektrowni Jaworzno.

- Jakie to były siodła?

PW - W tym czasie jedynym producentem siodeł była Jedność Łowiecka w Warszawie

DŻ - Tak , pamiętam, moje pierwsze siodło (kupiłam używane) było z Jedności Łowieckiej. Było z jasnej naturalnej skóry i miało filcowy jasnozielony czaprak.

PW - Tak, ale siodeł na rynku było za mało. Jeździectwo stawało się coraz bardziej popularne i zaczęło wzrastać zapotrzebowanie na siodła.
W 1968 r Spółdzielnia w Pleszewie z inicjatywy mojego Taty zaczęła produkować pierwsze siodła.

DŻ - A jak Twój Tata posiadł umiejetność szycia siodeł?

PW - Nauczył się naprawiając stare, często trzeba było całkiem rozebrać takie siodło i uszyć je od nowa.

DŻ - A pamiętasz jakie były pierwsze siodła wyprodukowane w Spółdzielni w Pleszewie?

PW - Ogólnoużytkowe o nazwie Olimpijskie i skokowe Półwłoskie.

DŻ - Dziwna nazwa. Pisane razem?

PW - Tak.

DŻ - A olimpijskie pamiętam, sprzedałam kilka na Rajskiej i pamiętam miałam też jedno wyścigowe i sprzedałam je, choć w Krakowie nie było torów.

PW - Tak, tory były w Gdańsku, Warszawie i Wrocławiu.

DŻ - Początki Twojej działalności to trudne czasy. Jak sobie wtedy radziłeś? np. ze zdobyciem materiałów?

PW -  Koniec lat 80-tych, ja jeździłem konno, Tata wybierał się na emeryturę, Tata rzucił temat....
1990 r zmiany systemu politycznego w kraju, wszyscy myślą o otwarciu prywatnej firmy.
Ja spróbowałem.
Miałem od kogo się uczyć, miałem jakieś kontakty od Taty.
Zaczęliśmy produkować sprzęt dla kontrahenta z Niemiec, który miał zbyt na Niemcy i na Skandynawię.
Sprzęt głównie dla islanderów. Islandery cieszyły się tam wtedy bardzo dużą popularnością.
W Polsce nie było wtedy na sprzęt tak dużego zapotrzebowania, aby utrzymać firmę.
Niemcy mieli bardzo wysokie wymagania jakościowe, a my żeby współpracować musieliśmy je spełnić.
Zaczynaliśmy w budynku gospodarczym. Na 25m² mieliśmy biuro, magazyn i produkcję.

DŻ - A dziś?

PW - Dzisiaj to 700m²

DZ - To już po metrach kwadratowych widać wielki progres firmy.
A ile osób dziś zatrudniasz?

PW - W sumie 31 osób, w tym 17 siodlarzy.

DŻ - Wróćmy do początków, jak wtedy wyglądała dystrybucja?

PW - Jak już mówiłem kontakt z niemieckim kontrahentem dał nam możliwość rozwoju.

DŻ - A w Polsce?

PW - W Polsce siodła kupowały prywatne osoby, głównie do rekreacji, stadniny... Rynek dopiero się tworzył.

DŻ -  A sklepy jeździeckie?

PW - No AMIGO, czy był wtedy inny sklep? (śmiech)

- Tak. Na pewno był Mustang w Warszawie, nazywał się wtedy chyba Chevallier, kupowałam od nich przepiękne plakaty.
Jakie siodła produkowaliście na początku?

PW - Na początku to były wzory siodeł Spółdzielni Pleszew, ale oczekiwania klientów i wymagania rynku były coraz większe i te siodła już ich nie spełniały.
Zaczęliśmy współpracować z trenerami i zawodnikami, najpierw niemieckimi, później holenderskimi.
Z polskimi dopiero od 2010 roku.

DŻ - Czy te pierwsze siodła różniły się od tych które są produkowane dziś?

PW - Różnice? Ogromne. Produkowane dziś siodła wykonywane są z materiałów bardziej zaawansowanych, elastycznych, bardziej wytrzymałych. Wypełnienie absorbujące energię, energochłonne.
Ogólnie rzecz ujmując, materiały mają lepsze parametry, a są dużo lżejsze. Średnio siodło 17" - 17,5" waży od 5,5kg do 6,5kg
Ale przede wszystkim siodła teraz są dopasowane do konia, dostosowane do kształtu grzbietu, przedni łęk jest odpowiednio skątowany, długość poduszek jest dostosowana do długości grzbietu konia.

DŻ - A skąd pomysły na nowe modele?

PW - Uczestniczymy w Targach Światowych, współpracujemy z zawodnikami, kooperujemy z markami europejskimi.
Na bieżąco konsultujemy się z fizykoterapeutami i weterynarzami.

DŻ - Jak teraz zdobywasz materiały?

PW - Skóra wykorzystywana do produkcji nie pochodzi z przypadkowych miejsc. Mamy stałych sprawdzonych dostawców. Skóra jest selekcjonowana, średnio z 1000m² tylko 100m² można wykorzystać. Każde uszkodzenie zostaje odrzucone. Najlepsza wybrana do produkcji skóra jest przechowywana w ściśle określonych warunkach - musi być odpowiednia temperatura i właściwa wentylacja.

DŻ - Słyszałam, że syn też kontynuuje tradycje rodzinne po dziadku?
To już trzecie pokolenie?

PW - Tak, Dawid mój syn. Skończył Politechnikę - Zarządzanie Produkcją. A teraz zdobytą wiedzę wykorzystuje w rodzinnej Firmie. Bardzo mnie to cieszy.

DŻ - I ostatnie pytanie - skąd nazwa DAW-MAG?

PW - Nazwa pochodzi od imion moich dzieci Dawida i Magdy , DAW-MAG

DŻ - Czyli córka też jest zaangażowana w Firmę?

PW - Córka aktualnie pracuje gdzie indziej. Zdobywa doświadczenie. Ale zawsze jeździ z nami na targi i służy pomocą kiedy jej potrzebujemy

DŻ - Co chciałbyś dodać na koniec od siebie?

PW - Chcemy pokazać, że w Polsce też umiemy zrobić dobry produkt. Zależy nam, żeby każdy klient ocenił nas pozytywnie i był zadowolony z naszych produktów.

 

DŻ - Dziękuje za rozmowę, i życzę aby produkcja siodeł na zawsze została w Rodzinie.
I do zobaczenia na następnym spotkaniu Dni Daw-Maga 15 VI 2019 w naszym sklepie AMIGO w Będzinie

 

Rodzina Wysockich
od lewej: Magda, córka Piotra Wysockiego, Piotr Wysocki, senior Rodziny Zygmunt Wysocki, Dawid syn Piotra Wysockiego